Dawno nic nie było, ale też nie miałem strasznie czasu, nawet na to, żeby wrzucać zdjęcia starych, gównianych i brzydko pomalowanych figurek. 😉
Tym razem odświeżam bloga z też bardzo starym malowankiem, a mianowicie Zabójcą (Assassin). To była dość trudna figurka, ale głównie dlatego, że jeszcze nie miałem żadnego pojęcia, jak malować czarne rzeczy. Teraz już niby trochę lepiej to wiem, no ale – jest to jakiś tam ślad moich początków.
Zresztą rany boskie, zrobić highlighty na czymś takim to koszmar. Generalnie cała figurka była pociągnięta – niespodzianka – czarnym kolorem, a potem po prostu robiłem ciemnoszare smugi tam, gdzie płaszczyk był „wyżej” i te obramówki na butach oraz kubraku. Sztylet to oczywiście leadbelcher, zaś twarz chyba jeszcze wtedy robiłem tylko cadian fleshtone albo wręcz pale flesh Vallejo. I tyle!
Leave a Reply