Hello.
Dziś dla odmiany figurkełe. Znowu Talisman, znowu gówniany plastik i znowu figurka, którą pomalowałem już jakiś spory czas temu, ale że ten mój osobisty blożek to też takie śledzenie swoich postępów, to i wrzucam ot, tak, ku pokrzepieniu serc, że ktoś robi brzydkie figurki. 😉
Czarnoksiężnika malowało mi się dość interesująco, bo to głównie „czerwony kolo w czerwonym kapturku” i już zdążyłem się przekonać, że figurki, które są głównie jednobarwne, czyli właśnie czerwone, o zgrozo czarne czy nie dajcie bogowie białe, to jednak trudne rzeczy do zrobienia. Tu wyszło mi jak wyszło, ale myślę, że jak na człowieka, który stawia pierwsze kroki w malowanku, nie jest tak źle. Nie miałem jakichś szczególnych problemów wyjąwszy oczywiście to, że nie umiałem (i nadal raczej nie umiem) malować twarzy. Ale te talismanowe figurki, a w zasadzie ludki czy może nawet pionki to jednak nie jest najwdzięczniejszy materiał na trening twarzy. Choć w sumie materiał dobry, bo jak się nawkurwiasz przy takich ludzikach, to potem malowanie figurki z Warhammera jest czystą przyjemnością…
Kolory bazowe:
- Citadel Khorne Red (SZISKO, kurwa cały durny ludek; Khorne Red zmieszany potem z odrobiną Citadel Rhinox Hide do podciemnienia pelerynki i czapki)
- Vallejo Leather Brown (laga, torba i pierdółki)
- Vallejo Rotten White (broda i szczegóły na szacie)
- Vallejo Heavy BlackGreen (kryształ na ladze)
- Vallejo Sick Green (wiązadełko na krysztale)
- Citadel Cadian Fleshtone (ryjek i łapki)
Washe:
- Citadel Agrax Earthshade (cienko, peleryna i szata)
- Citadel Reikland Fleshshade (ryjek, łapki)
- Vallejo Grey (brodziszcze)
Podstawka to wikol + Brown Battleground Army Paintera.
Dozo!
Leave a Reply